Ten bieg rozpoczął się dla mnie pewnego pięknego zimowego dnia. Było to tuż po Nowym Roku, kiedy Mirek zadzwonił i zapytał, czy biegniemy Rzeźnika. Namyślałem się … właściwie to nic się nie namyślałem, bo od czasu kiedy pierwszy raz usłyszałem o tym biegu, obiecałem sobie, że kiedyś to zrobię. Kiedy odłożyłem słuchawkę, przyszły pierwsze wątpliwości, może jednak za wcześnie się zdecydowaliśmy, to przecież prawdziwy ultramaraton górski, legendarny, bo najtrudniejszy bieg w Polsce. Radość przeplatała się więc z niepewnością, bo nigdy wcześniej nie miałem przed sobą tak trudnego zadania.